poniedziałek, 23 stycznia 2012

The journey ends, the journey begins

Przyjaciele! Pozwólcie, że tak się do was zwrócę. W sumie, to przez ostatnich parę miesięcy tak was traktowałem - zwierzałem się z wszystkiego, co mnie boli, starałem się was wysłuchać i doradzić najlepiej jak potrafiłem - więc od tego tytułu się już nie uwolnicie!

Zdaje się, że moja duchowa podróż, jaka była celem tego bloga, dobiegła końca.
Zdaje się, że odnalazłem i pogodziłem się ze sobą i ze światem. Zmieniłem nastawienie, żyję inaczej i... jest mi wspaniale. A co najważniejsze, towarzyszy mi radość. Uwierzyłem w to, że życie jest naprawdę naszym przyjacielem i że należy brać je takim, jakim do nas przychodzi.

W tej sytuacji ten blog nie ma już dla mnie zastosowania. Odbierzcie to jako notkę pożegnalną. Te, które ukazywały się ostatnio, były napisane jeszcze zanim powstał ten tekst. Po jego ukazaniu, na tym blogu nie pojawi się nic nowego aż do czasu, gdy uznam, że jestem na tyle silny i pewny drogi, po której kroczę, że nie zboczę z niej z powrotem w szarość - wtedy to usunę tego bloga na zawsze.

Ale nie martwcie się! Jeszcze się spotkamy - wrócę do was. Być może już jestem między wami, a wy nie zdajecie sobie z tego sprawy? W momencie, gdy to piszę, dopiero wkraczam na swoją ścieżkę, ale do czasu, gdy to przeczytacie, być może już będę wspomagał was na waszych drogach.

Nie żegnam się, bo nigdzie nie odchodzę. Po prostu czas wyjść z szarości w ostre barwy.

Życzę wam, żebyście znaleźli swoje miejsce na świecie i żebyście byli szczęśliwi. I trzymajcie kciuki za mnie, abym wytrwał i nie zwątpił!

X.

16 grudnia 2011

3 komentarze:

  1. trzymam. za Ciebie, za siebie i za wszystkich, którzy powinni znaleźć w życiu słońce. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. życzę Ci jak najlepiej i mocno ściskam kciuki :)
    Sara

    OdpowiedzUsuń