Znacie ten stan, gdy wierzycie w coś przez długi, długi czas, uważacie, że to tak właśnie jest i wtem jedna myśl, jedno zdanie, jeden gest, jedna sytuacja, jedno cokolwiek, a nagle zaczynasz myśleć "Może byłem w błędzie? Może jednak nie mam racji? Może jest inaczej?".
Od pewnego czasu ten stan mi towarzyszy. I nie mam pojęcia, jak mam się z nim czuć.
Każdy ma jakiś światopogląd, wierzenia, sposób myślenia czy przepis na życie, mniej lub bardziej "swój". Wielu z nas przechodzi przez jakieś zmiany w ciągu naszego życia, mniejsze lub większe. Co powoduje, że akurat mamy takie podejście do spraw, a nie inne? My sami? Otoczenie? Przeżycia?
Mamy już te swoje poglądy, które uważamy za słuszne. I nagle dzieje się coś, z pozoru mało znaczącego, a my zaczynamy się zastanawiać: "Czy mam rację?". Pojawiają się myśli, czy aby na pewno żyjemy w odpowiedni sposób, czy nie powinniśmy czegoś zmienić, zrobić ze sobą. Tylko jak nagle odmienić tak swoje życie? Skąd w ogóle mam wiedzieć, że mam rację i to, co pojawiło się w mojej głowie, to nie tylko jakieś urojenia, sen szaleńca? Coś, co po prostu zapełnia pustkę w sercu, ale tak na prawdę nie istnieje?
Mimo wszystko, nie pokazuję po sobie zmian wewnętrznych. Żyje tak, jak żyłem wcześniej, a przynajmniej tak staram się wyglądać. Po prostu zacząłem być bardziej uważnym obserwatorem i starać się żyć bardziej świadomie. Chciałbym mieć w sobie więcej szacunku dla świata.
A w co Ty ostatnio uwierzyłeś?
X.
Zawsze zadajesz takie trudne pytania, jednak ja napiszę coś innego. Uważam, że dużo prościej jest wierzyć, niż nie wierzyć. Sama przekonałam się o tym na własnej skórze, może to tylko mój indywidualny pogląd, nie wiem. Kiedy uwierzyłam, że szczęście wreszcie się do mnie uśmiechnęło, nie potrafiłam, przestać wierzyć. Boże głupota chyba idzie z wiarą. A to już dysputa na kilka godzin. Więc zakończę prosty stwierdzeniem. Za dużo wierze, za mało sprawdzam.
OdpowiedzUsuńMnie się zdarza czasem zastanawiać nad tym, czy rzeczywiście mam jakiś ten talent do pisania. Mimo, że niby go mam, i większość ludzi tak twierdzi to jednak wszyscy doradzali mi pójście na profil bardziej ścisły. Trudno mi więc określić samą siebie. Niedawno pewna pani powiedziała mi też, że mam talent, ale życie jest trudne, co w domyśle miało znaczyć, że nic nie osiągnę idąc w stronę humanistyczną i muszę pogłębiać wiedzę matematyczną. To przykre. Ale niestety prawdziwe.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWierzę, czasem naiwnie, w ludzi. W moralność, uczciwość, dobro. Ostatnio uwierzyłam też w siebie.
OdpowiedzUsuń