niedziela, 18 września 2011

Źli ludzie

Byliście kiedyś w swoim życiu kimś takim, że mieliście czyste intencje, prawie że nieskazitelne, bez zepsucia, złych myśli i wszystkiego innego złego, co wrzuca nam do głowy otaczający nas świat?
Ja byłem.

I od jakiegoś czasu już nie jestem.

Ludzie powstają jako tabula rasa. To, jakimi tak naprawdę stajemy się ludźmi, zależy od naszych doświadczeń, przeżyć, tego, co wywiera na nas społeczeństwo, otoczenie, środowisko. Gdyby nie złe intencje ludzi w około i złe doświadczenia, z którymi większość z nas musi się borykać od najmłodszych lat, ludzie byliby dobrzy. Zło to choroba cywilizacyjna. To zepsucie, które źli ludzie przekazują z pokolenia na pokolenie.

Kiedyś uważałem się za nieskazitelnie czystego. I chyba nawet taki byłem. Dzisiaj? Dziś wręcz pozbywam się współczucia, wyższych uczuć w stosunku do ludzi, którzy nie są moimi bliskimi. Bo po co się starać? Jest sens, aby być dobrym w świecie pełnych złych ludzi? Co nam z tego przychodzi, poza rozczarowaniami, ciężkim życiem i złymi wspomnieniami?

A Ty do jakich negatywnych wniosków ostatnio doszedłeś?

X.

9 komentarzy:

  1. Negatywnych wniosków jest chyba zbyt dużo, może dyskusja pod tytułem "pozytywne wnioski" była by bardziej interesująca i zaskakująca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może powinienem tu o nich napisać. Może nawet kiedyś to zrobię, mam nadzieję. Problem w tym, że staram się tu pisać o tym, co mnie trapi i chodzi mi po głowie i... pozytywnych wniosków tam jak na razie nie znalazłem.

    OdpowiedzUsuń
  3. W swoim poście nie przedstawiłam tylko negatywnej strony liceum niestety nie obracam się w tak złych kręgach, podaje tylko przykłady aby udowodnić jak różne mogą być nasze przeżycia i skojarzenia z liceum.
    Co do Twojego postu, uważam że nie można być nieskazitelnie czystym, taki może być tylko Bóg, ale wiem chyba o co Ci chodzi. Czasem jest tak, że zależy nam na czymś bardzo, staramy się niesamowicie, postępujemy przy tym uczciwie, sprawiedliwie, jak najlepiej tylko możemy i wtedy dostajemy takiego kopa. Nasz cel totalnie upada i zaciera nam się sens starania się o cokolwiek i bycia dobrym, bo przecież inni nie są dobrzy, nie są uczciwi, a zawsze dostają to czego chcą. I tu należy postawić pytanie: Czy chcemy być dobrymi ludźmi? Czy może chcemy, ale łatwiej nimi nie być, albo lepiej nimi nie być?

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację, weseli znajomi bardzo mi pomagają.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrym być nie warto, po prędzej czy później dostaje się po tyłku. Wiem po sobie. Tym samym nie chce nam się dalej być, dobrym człowiekiem. A to jak dla mnie smutne.

    Dlaczego jest warto być dobrym człowiekiem?
    Jak dla mnie, to po to, by czasem móc coś zmienić, zrewolucjonizować. Sprawić, że komuś będzie lepiej, bądź nam samym.

    Ale jakie to cholernie trudne! Przeciwstawić się wszystkiemu i być dobrym.

    Każdy człowiek ma jakieś doświadczenia, o czym wspomniałeś. Warto je wykorzystywać, by stawać się coraz to lepszym, niż się jest dotychczas.
    A nie pozostawiać w tym miejscu, w którym najbardziej dotknęła i pozostawiła największe piętno przeszłość.

    Nie sądzisz, że stając się neutralnym na wszystko? Nie będąc ani dobrym, ani złym kierujesz się na najłatwiejszą życiową ścieżkę?
    To wygodne, wiem.

    Kiedyś stwierdzisz, że warto pomagać, być dobrym człowiekiem. Z powrotem. Wierze w to.

    Bo jeśli dobrych ludzi by nie było, kto pomagałby nam? Jednak są te dobre, niezmordowane jednostki.

    M.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, tak Twoja sugestia jak najbardziej pomogła. :)

    A Co do książki, napiszę więcej, kiedy przeczytam. Teraz jak na razie próbuję się w nią wgryźć, ale skupić się nie mogę...

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślę, że to bardzo dobry pomysł, ale pisze tutaj, żeby Ci powiedzieć, że to dobry pomysł. A odpiszę już u siebie:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie ma nic od razu. Lata mijają, a my nadal znamy tylko cząstkę siebie. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę o sobie wiedziała wszystko, poznam każdą swoją cząstkę, będę wiedziała, jak się zachowam w napotkanej w moim życiu sytuacji.

    Za łatwo byłoby nam mieć wszystko, jak za pstryknięciem palcami.

    Ty siebie poznałeś, tak do końca? Wątpię. Wtedy bylibyśmy skończeni. Zatem czy cokolwiek by nam pozostało, oprócz śmierci?

    Nawet nie wiesz, jaką radość sprawił mi pozostawiony przez Ciebie komentarz. Niedługo będę to opiewać jako zaszczyt. Nie wyczuwaj sarkazmu, jest zbędny. Lubię po prostu, pytania do postów, tak celne, jak Twoje.

    M.

    OdpowiedzUsuń